"To demonstracja siły i działania psychologiczne wobec sąsiadów” – podsumowuje dla PAP manewry Zapad-2021 analityk OSW Piotr Żochowski z OSW. „Kryzys polityczny na Białorusi stał się pretekstem do przyspieszenia integracji wojskowej z Rosją” – wskazuje Anna Maria Dyner z PISM.
Rosja wykorzystała przeprowadzone wspólnie z Białorusią manewry Zapad-2021 do pokazania swojej siły militarnej i pochwalenia się nowymi rodzajami uzbrojenia. Tradycyjnie manewry były "straszakiem": Rosja pokazuje, że jest gotowa do użycia siły, a to ma zniechęcić społeczeństwa sąsiadujących z nią państw zachodnich, w tym Polski i krajów bałtyckich, że nie należy się zbroić i zwiększać obecności NATO w regionie – tłumaczy w rozmowie z PAP ekspert OSW Piotr Żochowski.
W tle wrześniowych manewrów był kryzys polityczny na Białorusi po ubiegłorocznych protestach przeciwko sfałszowaniu wyborów oraz nasilająca się ze strony Mińska i Moskwy narracja o „zagrożeniach z Zachodu”. Tę tezę – o inspirowaniu przez Zachód białoruskich protestów i ogólnie – destabilizacji, sojusznicy z państwa związkowego twórczo rozwinęli w scenariuszu ćwiczeń, jak zapewniano, „wyłącznie obronnych”.
„Nawiązywał do niej wyraźnie scenariusz, w którym kraje bałtyckie i Polska (ukryte pod umownymi Wilią, Pomorzem i Republiką Polarną) dążą do destabilizacji Republiki Polesia (Białorusi) i zajęcia jej zachodnich terytoriów” – wskazuje Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
„Szerszym kontekstem manewrów jest pogłębiająca się integracja wojskowa Białorusi i Rosji. Przyspieszyła ona właśnie w wyniku wydarzeń politycznych na Białorusi – w obliczu protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów Alaksandr Łukaszenka zwrócił się o pomoc do Rosji, a ta stała się de facto gwarantem jego politycznego funkcjonowania” – dodaje Dyner. Jak mówi, to również odbiło się w scenariuszu, który po raz pierwszy przedstawia Rosję (Federację Centralną) jako „obrońcę” Białorusi, a nie Białoruś – jako strażnika zachodnich rubieży państwa związkowego.
„Ta przyspieszona integracja przełożyła się również na przerzucenie na Białoruś komponentów armii rosyjskiej. Utworzono "quasi bazę" lotnictwa bojowego i obrony przeciwlotniczej, która oficjalnie jest wspólnym ośrodkiem szkoleniowym. Pojawiła się informacja o systemach rakietowych S-400 pod Grodnem, chociaż nie została ona oficjalnie potwierdzona. Wszystko to oraz porozumienia wojskowe podpisane w ostatnim czasie będzie zwiększać kontrolę Rosji nad Białorusią, nawet jeśli formalnie nie pojawi się tam baza wojskowa” – dodaje Dyner.
W praktyce manewry miały służyć zwiększeniu interoperacyjności obu armii – zaznacza ekspertka. Z kolei Piotr Żochowski zwraca uwagę, że „pod pretekstem Zapadu Białoruś włączyła się w trwający już od wiosny cykl ćwiczeniowy rosyjskiej armii”.
Z nowości podczas wrześniowego Zapadu analityk OSW wskazuje na zaprezentowanie niektórych elementów nowego uzbrojenia, takich jak roboty pola walki, duże nasycenie bezpilotowcami. „Manewry były też okazją do przetestowania nowych jednostek wojskowych, które powstały w rosyjskim Zachodnim Okręgu Wojskowym w ostatnim czasie” – dodaje.
Pojawił się również wątek ukraiński – Alaksandr Łukaszenka zapowiedział w czasie Zapadu, że zamierza kupić od Rosji systemy rakietowe S-400, które gotów jest umieścić na południu kraju, czyli na granicy z Ukrainą. „To jest realizacja planu rosyjskiego, który pozwoliłby Rosji kontrolować z Białorusi przestrzeń powietrzną Ukrainy” – zaznacza ekspert. Dotychczas Białoruś zaprzeczała, jakoby jej terytorium mogłoby być użyte do działań przeciwko południowemu sąsiadowi.
„W rosyjskim zamyśle strategicznym na kierunku zachodnim istnieją trzy możliwe scenariusze. Są to wojna o Białoruś lub działania mające nie dopuścić do jej wyjścia spod kontroli Rosji. Drugi kierunek to Ukraina, do zaatakowania której można by wykorzystać terytorium Białorusi. Trzecia – to potencjalny konflikt z NATO” – przekonuje w rozmowie z PAP rosyjski analityk Paweł Łuzin.
„To są na dzisiaj scenariusze absurdalne, wręcz fantastyczne, ale wojskowi często zajmują się właśnie takimi wariantami. Niestety czasami niektóre te scenariusze stają się faktem” – dodaje Łuzin.
„Na Ukrainie i Białorusi głównym zagrożeniem byłoby powstanie tego, co Putin nazwał +Antyrosją+, czyli alternatywnym modelem, który potencjalnie mógłby się stać atrakcyjny dla rosyjskiego społeczeństwa. Gdyby zobaczyło ono, że można żyć lepiej, bogaciej, a na dodatek demokratycznie, to mogłoby to doprowadzić do zakwestionowania systemu władzy w Rosji” – wyjaśnia ekspert.
„Z kolei przeprowadzenie nawet krótkotrwałego ataku na kraje bałtyckie, który pokazałby nieskuteczność czy zbyt długi okres realizacji artykułu 5. NATO, pozwoliłby Rosji zdezawuować całą istotę Sojuszu i zapoczątkować zupełnie nowe rozdanie geopolityczne. Mogę sobie wyobrazić, że po kilku dniach takiego lokalnego konfliktu Rosja zaprasza Zachód do negocjacji pokojowych, w których występuje już na zupełnie innych warunkach, jako jeden z rozgrywających” – mówi Łuzin.
Według niego jeszcze od lat 90. XX wieku rosyjskie elity polityczne i wojskowe mają poczucie, że nowy podział świata, w którym z mapy zniknął Układ Warszawski, a pozostał na niej Pakt Północnoatlantycki, jest niesprawiedliwy. „Rosja próbuje niejako wymusić dla siebie miejsce w klubie gwarantów europejskiego bezpieczeństwa” – wyjaśnia. „Między innymi dlatego, że w rozumieniu jej elit daje to pewien immunitet, nietykalność” – dodaje.
Ekspert zwraca też uwagę, że odbywające się regularnie od 2009 r. manewry Zapad, obok ćwiczeń na innych kierunkach (Kaukaz, Centrum, Wschód), to element reformy rosyjskiej armii, która została zapoczątkowana po wojnie z Gruzją w 2008 r. „Wtedy rosyjskie władze i wojskowi uświadomili sobie, że chociaż bez większego problemu Rosja poradziła sobie z armią gruzińską, to jednak konflikt uwidocznił cały szereg problemów” – zaznacza Łuzin. Od tamtej pory, dodaje, Rosja „przeformatowuje armię i szkoli ją, by była zdolna do walki we współczesnych konfliktach”.
Aktywna faza rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad-2021 odbyła się w dniach 10-16 września. Według informacji rosyjskiego resortu obrony w manewrach na terytorium obu krajów uczestniczyło do 200 tys. żołnierzy oraz 80 samolotów i śmigłowców. Zaangażowanych było 760 jednostek sprzętu, w tym 290 czołgów i 15 okrętów.
W białoruskiej części ćwiczenia w sumie brało udział 12,8 tys. wojskowych, w tym 2,5 tys. Rosjan. Uczestniczyło w nim także 50 żołnierzy z Kazachstanu.
Justyna Prus
Fot. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com